Przejdź do głównej zawartości

Czyja będzie korona? – kilka słów o „Rywalkach”

  Dzisiaj powiem kilka słów o serii „Rywalki”. Na początku chciałam napisać recenzję tylko pierwszej części, ale pochłonęłam tę serię tak szybko, że nie będę się rozdrabniać na poszczególne książki w oddzielnych postach. 
 

  Zacznijmy od tego, że cykl „Rywalki” Kiery Cass składa się z pięciu powieści: „Rywalki”, „Elita”, „Jedyna”, „Następczyni”, „Korona”. Jest to zakończona seria. Jej pierwsza część ukazała się w Polsce w 2014 roku, a ostatnia w 2016.
  Znajdujemy się w Illei, państwie utworzonym w przyszłości gdzieś na terenie Stanów Zjednoczonych. Panuje monarchia, a społeczeństwo dzieli się na klasy. Jest ich osiem. Jedynki to rodzina królewska i duchowieństwo, a Ósemki to bezdomni, włóczęgi, ludzie bez pracy i jakichkolwiek szans na poprawienie swojej przyszłości. Główna bohaterka – America jest Piątką i należy do rodziny artystów. Nie przelewa im się, ale Ami nie ma z tym problemu, pracuje i pomaga rodzicom. Wieczorami potajemnie spotyka się ze swoją miłością – Aspenem, który na jej nieszczęście jest Szóstką, a jej matka nigdy nie zgodziłaby się na to, aby poślubiła kogoś z niższej klasy i miała jeszcze cięższe życie. Akcja rozpoczyna się, kiedy para królewska postanawia urządzić Eliminacje dla swojego syna – księcia Maxona. 35 dziewcząt spośród poddanych zostanie wybranych i będzie się starać o względy księcia, który szuka dla siebie odpowiedniej kandydatki na królową. Jak możemy się domyślić, mimo że główna bohaterka nie chce uczestniczyć w Eliminacjach, zostaje wybrana i jedzie do zamku.
  To tyle jeśli chodzi o fabułę pierwszej części, a w sumie to nawet pierwszych trzech części, ponieważ Eliminacje są opisywane na kartach „Rywalek”, „Elity”  i „Jedynej”. Te powieści naprawdę mnie wciągnęły. Pochłonęłam je z zawrotną prędkością. Jednak muszę Was uprzedzić, że nie jest to literatura wysokich lotów. To "niezwykła zwykła młodzieżówka" z wątkiem romantycznym na pierwszym planie. W tle mamy oczywiście rebelię, bez której chyba nie byłoby teraz powieści młodzieżowej osadzonej w przyszłości. ;)
  Narracja w książkach jest pierwszoosobowa, więc możemy wczuć się w sytuację Americi, a jednocześnie poczuć trochę jak księżniczka (którą przynajmniej część z nas w dzieciństwie chciała zostać :) ). Według mnie na tym właśnie polega magia tej książki. Jest lekka i przyjemna. Siada się do niej jak do deseru i zjada ze smakiem, bo taka właśnie jest: słodka i iście dziewczęca. Osobiście uwielbiam takie historie i jeśli tylko nie przeszkadzają wam książki z romansem rodzącym się między dwojgiem młodych ludzi, to jestem przekonana, że książka się wam spodoba.
Uprzedzam jednak wszystkich przeciwników „książkowych trójkątów miłosnych”, że ma on tutaj miejsce. Więc jeśli ktoś ich nie lubi, to na pewno będzie mu ciężko przebrnąć przez tę powieść.

   Przechodząc do części czwartej i piątej („Następczyni” i „Korona”)… nie chcę zdradzać zbyt wiele osobom, które zdecydują się na przeczytanie poprzednich książek, ale powiem tylko, że mamy tutaj do czynienia z Eliminacjami, w których to księżniczka wybiera sobie przyszłego męża. Według mnie te dwie książki są niedopracowane, pewne rzeczy mi w nich po prostu nie grają. Eliminacje w pierwszych częściach były zupełnie inne. Tam od przyszłej królowej wymagało się znacznie więcej niż tu od przyszłego męża królowej, a księżniczka tylko chodzi i kręci nosem. Seria zdecydowanie mogła się skończyć na trylogii, ale z ciekawości co się dalej wydarzy przeczytałam kolejne części. Jestem nimi troszeczkę zawiedziona, ale nie na tyle, żeby nie sięgnąć po nie drugi raz.
Wiem, że istnieją też „Książę i Gwardzista” oraz „Królowa i Faworytka”. Nie czytałam ich, ale może kiedyś po nie sięgnę, ponieważ chciałabym kiedyś wzbogacić swoją biblioteczkę o wszystkie książki z tej serii.


  I po raz kolejny chciałam wspomnieć o przecudownych okładkach. Te, które widzicie wyżej, są z Wydawnictwa Jaguar. Uwielbiam je za to, że wszystkie są przedstawione w podobny sposób i tak pięknie się razem komponują. Oby więcej takich! :)


 


Komentarze

  1. A mi się okładki tej serii nie podobają. :p Kiedyś bardzo chciałam przeczytać "Rywalki" i kolejne części serii, ale jakoś mi się to odwidziało. Powoli odchodzę od młodzieżowej fantastyki, szczególnie takiej z trójkątami miłosnymi. :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat jestem w trakcie Korony :D Zgadzam się z tym, że dwie ostatnie książki są gorsze od historii Ami :/ Można by zostawić tylko 3 części. Niemniej seria bardzo mi się podoba, nie jest to coś odkrywczego i oryginalnego ale przyjemnie się czyta :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    Zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię całą serię Kiery Cass, a pierwsze trzy tomy już czytałam po dwa razy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ciągle się zbieram, żeby jeszcze raz przeczytać pierwszą część, ale ciągle pojawiają mi się nowe książki :P

      Usuń
  4. Dla mnie seria jest zbyt księżniczkowata :D
    Wiem też, że w 4 i 5 ludzie narzekają na postać księżniczki :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nadludzkie geny - kilka słów o "Helisie"

Tytuł: „Helisa” Autor: Marc Elsberg Wydawnictwo: W.A.B. Rok wydania: 2017   Brawa! Brawa dla Marca Elsberga! Ten autor po raz kolejny stworzył bardzo dobrą powieść. Może nie jest tak doba jak „Blackout”, ale zdecydowanie trzyma się na wysokim poziomie.   „Helisa” rozpoczyna się w momencie nagłej i niespodziewanej śmierci sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych, którą obserwujemy z perspektywy Jessici – jego współpracownicy. Wraz z grupą ludzi będzie musiała znaleźć przyczynę i sprawcę śmierci, ponieważ nie był to zgon z przyczyn naturalnych. W międzyczasie zostajemy zaznajomieni z obecną sytuacją gospodarki roślin uprawnych na świecie i ich niezwykłą odpornością. Jednak największą uwagę skupiamy na Helen i Gregu. To zwykłe małżeństwo starające się o dziecko. Ich jedynym marzeniem jest, żeby urodziło się całe i zdrowe. Sytuacja zmienia się, kiedy dostają możliwość zaprojektowania sobie dziecka. Wtedy pojawiają się wątpliwości. Zastanówcie się przez chwilę, co byście zr

#czytanie to nie jedyna moja pasja

  Cześć! Dzisiaj mam dla Was post w ramach akcji organizowanej przez Z książką do łóżka, która ma na celu udowodnienie innym, że MY – bookblogerzy, książkoholicy, nałogowi czytacze, a przede wszystkim po prostu CZYTELNICY – mamy też inne pasje.   W zakładce O mnie możecie przeczytać, że lubię różne rzeczy, ale nie skupiam się tam na niczym konkretnym. Korzystając z okazji, że mogę wziąć udział w akcji #czytanie_to_nie_jedyna_moja_pasja, krótko opiszę moje poza czytelnicze pasje i przybliżę Wam trochę moją osobę. Uwielbiam próbować różnych rzeczy oraz rozwijać je na wiele sposobów, ale tym razem skupię się na 3 konkretnych pasjach. Punkt pierwszy – KREATYWNOŚĆ Kreatywność ciężko nazwać pasją czy hobby. Jednak moją pasją jest jej rozwijanie. A możliwości jest milion! Ja najczęściej wypełniam kolorowanki dla dorosłych i antystresowe. Można się śmiać, że kolorowanki to są dla dzieci, ale pokolorowanie jednego szczegółowego obrazka, zajmuje naprawdę dużo czasu i nie jest tak

„To może wydarzyć się naprawdę” – wspominam „Blackout”

INFO: Ta „recenzja” rozpocznie moją serię postów dotyczących książek, które przeczytałam jakiś czas temu, a niedawno postanowiłam je sobie odświeżyć i przy okazji napisać o nich kilka słów. Jednak nie są one pisane „na świeżo”, od razu po przeczytaniu książki i moich pierwszych odczuciach.   Tytuł: „Blackout” Autor: Marc Elsberg Wydawnictwo: W.A.B. Rok wydania: 2015    Dzisiaj jedna z moich ulubionych powieści. Czytałam ją kilka razy i za każdym razem podoba mi się tak samo. Ale najpierw fabuła. Rozpoczynamy w Mediolanie, gdzie poznajemy Piero Manzano – bardzo zdolnego informatyka, całkiem nieźle znającego się na technikach hakowania. Jest on naszym głównym bohaterem, który już na pierwszej stronie powieści zostaje ranny w wypadku samochodowym. Nie jest to jednak zwykły wypadek spowodowany wyłączeniem świateł na drodze – to początek braku elektryczności, która z czasem rozprzestrzeni się na ogromny obszar świata, a Europa pogrąży się w ciemności. Brak prądu ciągnie