Przejdź do głównej zawartości

#czytanie to nie jedyna moja pasja

  Cześć! Dzisiaj mam dla Was post w ramach akcji organizowanej przez Z książką do łóżka, która ma na celu udowodnienie innym, że MY – bookblogerzy, książkoholicy, nałogowi czytacze, a przede wszystkim po prostu CZYTELNICY – mamy też inne pasje.
  W zakładce O mnie możecie przeczytać, że lubię różne rzeczy, ale nie skupiam się tam na niczym konkretnym. Korzystając z okazji, że mogę wziąć udział w akcji #czytanie_to_nie_jedyna_moja_pasja, krótko opiszę moje poza czytelnicze pasje i przybliżę Wam trochę moją osobę. Uwielbiam próbować różnych rzeczy oraz rozwijać je na wiele sposobów, ale tym razem skupię się na 3 konkretnych pasjach.

Punkt pierwszy – KREATYWNOŚĆ

Kreatywność ciężko nazwać pasją czy hobby. Jednak moją pasją jest jej rozwijanie. A możliwości jest milion! Ja najczęściej wypełniam kolorowanki dla dorosłych i antystresowe. Można się śmiać, że kolorowanki to są dla dzieci, ale pokolorowanie jednego szczegółowego obrazka, zajmuje naprawdę dużo czasu i nie jest takie proste. Jeżeli chcecie spróbować to polecam: „Inwazję bazgrołów”, ponieważ rysunki są zróżnicowane, dzięki czemu się nie nudzą. Podobne do kolorowanek, bo również książkowe są kropki. Może słyszeliście o 1000x połącz kropki. Ćwiczą precyzję, cierpliwość i kreatywność właśnie! Zarówno kolorowanki, jak i kropki są bardzo relaksujące. To dobry sposób na odpoczynek i złagodzenie stresu (przynajmniej w moim przypadku). Jednak najciekawsze są bazgroły. Doodling (z ang. bazgrolenie) to forma artystycznego wyrażania się poprzez bazgroły. Mogą być takie zwykłe, na szybko namazane na marginesie zeszytu kwiatki i serduszka, ale równie dobrze mogą to być konkretne wzory, bardzo dopracowane, tworzące małe dzieła sztuki. Nie jestem ekspertem. Czasami nie umiem dobrać proporcji, źle pomieszam kolory albo psuję rysunek jednym źle narysowanym szczegółem. Ale to uwielbiam. Sprawia mi to niesamowicie dużo radości i jeśli chcecie spróbować to polecam Wam zajrzeć na YouTube. Znajdziecie tam mnóstwo filmów pod tytułem „Doodle for beginners”, dzięki czemu krok po kroku można rysować, rozwijać siebie i swoje prace. Wbrew pozorom nie jest to takie trudne na jakie wygląda. ;)



 Punkt drugi – JĘZYKI OBCE

Nauka języków obcych to coś co mnie kręci i przyciąga na kilometr. Lubię poznawać nowe i ogromną satysfakcję sprawia mi rozumienie filmów, tekstów, piosenek czy innych ludzi mówiących w konkretnym języku obcym. Miałam do czynienia z kilkoma, ale wciąż je rozwijam, ponieważ chcę znać je na wyższym poziomie. I zanim powiem Wam o tych językach, które znam, chciałabym zaznaczyć, że nie mam zrobionych żadnych kursów, certyfikatów, itp. Na chwilę obecną jestem samoukiem, więc jeżeli macie lub znacie jakieś sprawdzone sposoby na efektywną naukę języków, to dajcie znać. :) 

ANGIELSKI – według moich obliczeń mam z nim styczność najdłużej, ponieważ zaczęłam się go uczyć już w przedszkolu, czyli jakieś 15 lat temu. Jest chyba najbardziej popularny i jest językiem  obowiązkowym w większości polskich szkół. Jednak nic tak nie uczy języka jak oglądanie filmów i seriali czy czytanie książek. Mi bardzo to pomogło w nauce i jeżeli chcecie go lepiej poznać to spróbujcie oglądać filmy w oryginale albo chociaż z napisami, jeżeli Wasz angielski nie jest aż tak zaawansowany. (sposób polecam do każdego innego języka, bo czasem dobrze jest się go po prostu osłuchać)

„Be yourself. Everyone else is already taken.” – Oscar Wilde
(„Bądź sobą. Każdy inny jest już zajęty.” – Oscar Wilde)

ROSYJSKI – drugi w kolejce, ponieważ uczyłam się go przez 6 lat i kończąc gimnazjum, znałam go na bardzo dobrym poziomie. Niestety jeżeli nie używa się języka, to się go zapomina. I tak jest w moim przypadku. W liceum musiałam zacząć uczyć się niemieckiego (o nim za chwilkę) i zapomniałam wiele rzeczy dotyczących gramatyki, jak i słówek. Korzystając z wakacji i odrobiny wolnego czasu, czytam Harry’ego Pottera po rosyjsku i bardzo polecam! Czyta się go znacznie wolniej, bo jednak trzeba się przyzwyczaić do cyrylicy, ale jaką ma się satysfakcję, kiedy się zrozumie zdanie, akapit albo nawet rozdział. Mimo wszystko jestem w stanie zrozumieć tekst ze słuchu, w przeciwieństwie do kolejnych wymienianych przeze mnie języków. :(

„Жизнь слишком коротка, чтобы тратить ее на диеты, жадных мужчин и плохое настроение.” - Фаина Раневская
(„Życie jest za krótkie, by tracić je na diety, skąpych mężczyzn i zły humor.” – Faina Raniewska)

NIEMIECKI – 3 lata nauki w liceum pozwoliły mi na rozwinięcie języka użytkowego (patrz: jak napisać skargę z powodu złych warunków w hotelu) i poznanie większości reguł gramatycznych. Przyznam, że z gramatyką nie mam problemu, ale jak tu jej używać mając bardzo mały zasób słownictwa. Ten język też chcę rozwinąć, dlatego w te wakacje postawiłam na fiszki, które kiedyś dostałam i przez długi okres czasu kurzyły się na półce.

„Phan­ta­sie ist wichti­ger als Wis­sen, denn Wis­sen ist beg­renzt.” – Albert Einstein
(„Wyob­raźnia jest ważniej­sza od wie­dzy, po­nieważ wie­dza jest ograniczona.” – Albert Einstein)

ŁACINA – uczyłam się jej przez rok. Tutaj sytuacja jest podobna do niemieckiego, ponieważ znam reguły gramatyczne, ale gorzej ze słownictwem. Z racji studiów farmaceutycznych, znam słownictwo potrzebne na tych studiach, dlatego nie pytajcie mnie jak jest mama albo tata, bo nie mam zielonego pojęcia. :D Bardzo żałuję, że nie będę kontynuowała nauki tego języka w kolejnych latach studiów, a jednocześnie wiem, że nie będę miała wystarczającej ilości czasu, żeby uczyć się go na własną rękę.

„Do­cen­do dis­ci­mus.” – Seneka Młodszy
(„Ucząc innych, sami się uczymy.” – Seneka Młodszy)

I tyle. To są języki obce, o których mam większe lub mniejsze pojęcie. Zrobię co w mojej mocy, aby udało mi się przypomnieć rosyjski i rozwinąć niemiecki do stopnia przynajmniej komunikatywnego. Jednocześnie mam cichą nadzieję, że już w przyszłe wakacje będę mogła zacząć uczyć się kolejnego języka, a jest nim grecki! Wiem, że nie jest to zbyt popularny język, ale bardzo miło mi się go słucha, znam już podstawowe słownictwo i litery, więc mam pewne podstawy. Poza tym bardzo lubię uczyć się o greckiej kulturze. Wiele języków wywodzi się z łaciny, a łacina wywodzi się z greki, co wielokrotnie było udowadniane na moich zajęciach z łaciny. :) 

„Πάντα ῥεῖ καὶ οὐδὲν μένει.” – Heraklit z Efezu
(„Wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu.” – Heraklit z Efezu)

Chętnie się dowiem, jakie Wy języki znacie lub jakich się uczycie, i jaki język polecilibyście mi do nauki i dlaczego! :D

Punkt trzeci i ostatni (chyba dobrze, bo post jest tak długi, że nie wiem czy ktoś wytrwa do tego momentu ;) ) – LATINO LADIES

Są to zajęcia dla dziewczyn, polegające na nauce tańców latynoskich, takich jak: samba, salsa, cha cha, jive, rumba i bachata. Zaczęłam chodzić na te zajęcia pół roku temu w ramach wychowania fizycznego, jednak tak się wkręciłam, że prawdopodobnie od października też się zapiszę, mimo że nie mam już wf-u. Zdradzę Wam, że zdecydowanie moim ulubionym jest jive. Wymaga najwięcej wysiłku, ale go uwielbiam. Za to nikt nie da rady przekonać mnie do rumby. Nie ma takiej opcji. Zajęcia, jak również same tańce latynoskie, bardzo polecam. Nie tylko poprawiają kondycję, ale również dodają pewności siebie. 
Niestety nie mam żadnego zdjęcia ani nagrania z moich zajęć, dlatego wstawiam link do filmu jednego z moich ulubionych i nie najtrudniejszych układów jive’a. To para młoda tańcząca swój pierwszy taniec. Ja preferuję niewyreżyserowane pierwsze piosenki na weselach, ale ta bardzo mi się podoba.
Podsumowując, pasji jest wiele, a czasu bardzo mało, żeby je rozwijać. Mimo to można znaleźć czas i na czytanie i na inne bardzo ciekawe rzeczy! 

Dziękuję Z książką do łóżka za możliwość wzięcia udziału w akcji i zapraszam Was, żebyście sprawdzili, co inni książkoholicy i blogerzy lubią robić poza czytaniem.
 


Komentarze

  1. No pewnie - my, książkoholicy nie jesteśmy jedynie czytaczami i mamy mnóstwo innych zainteresowań. Podziwiam Twoje rysowanie, ja nie mam totalnie zdolności artystycznych, więc tylko by mnie to frustrowało. Natomiast też kocham uczyć się języków obcych. Od przyszłego roku mam w planach W KOŃCU rosyjski!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem zakręcona na punkcie języków obcych! Angielski (to już jakieś 10 lat będzie jak nic) - żeby być z Tobą szczerym, to wolę rozmawiać właśnie w tym języku, niż po polsku :P
    Z niemieckim miałam raczej przykre przeżycie, nauczyciel zmieniał się tysiąc pięćset sto dziewięćset razy i w konsekwencji nie umiem nic (tylko powiedzieć "darf ich bitte auf die Toilette?" i nie wiem czy to poprawnie gramatycznie XDD)
    I moją nową miłością jest norweski <3 Uczę się poprzez Memrise i idzie mi dosyć fajnie, uwielbiam ten język i akcent i w ogóle wszystko <3
    Pozdrawiam! pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię myśleć po angielsku, ale ostatnio zauważyłam, że się nieświadomie przerzuciłam na rosyjski. :D Podziwiam ludzi, którzy uczą się innych języków iż te, które ja znam, a już w szczególności, tych mało popularnych :)

      Usuń
  3. Przyznam szczerze, że nigdy nie miałam cierpliwości do wszelkiego typu kolorowanek. Jest to spowodowane tym, że zazwyczaj łamię kredki lub - nadzwyczajnie w świecie - wyjeżdżam za linię. Także łączenie kropek nie jest dla mnie, bo wiecznie coś pomylę i tak dalej. Dlatego gratuluję każdemu, kto zajmuje się tego typu sprawami!
    Języki obce. Nigdy mnie nie ciągnęło do rozwijania się w tym kierunku, chociaż (jak to powiadają niektórzy) mam smykałkę do zapamiętywania słówek oraz odwzorowywania akcentu. A ja w to nie wierzę, także ten...
    Swego czasu byłam zafascynowana tańcami latynoskimi, ale nigdy nie pomyślałabym, aby się ich uczyć. Po prostu lepiej jest popatrzeć na utalentowanych ludzi... ^^

    Pozdrawiam. :)
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kropkach fajne jest to, że nawet jeżeli się pomylisz to nie psuje to końcowego efektu :)
      Do języków bardzo Cię zachęcam, ale jak wiadomo - nic na siłę. A co do tańca, to ja raczej do utalentowanych pod tym kątem osób nie należę, ale to dobra zabawa i można się z siebie czasem pośmiać ;)

      Usuń
  4. Nigdy nie umiałam dobrze kolorować, zawsze wychodziłam za linię, więc teraz nawet nie próbuję kolorować, bo wiem, że prędzej bym nerwicy dostała niż się zrelaksowała... Za to uwielbiam połącz kropki. Co do języków to z tych, co wypisałaś umiem tylko angielski. Uczyłam się kiedyś francuskiego, ale już bardzo mało pamiętam. Mam w planach ponowną naukę tego języka.
    Czemu u mnie nie było takich zajęć na wf? Wiele bym dała by móc tańczyć... Jakieś 9/10 lat temu chodziłam na tańce towarzyskie i je uwielbiałam! Kocham Jive, sambę, chachę! Jestem z siebie dumna, bo nadal pamiętam podstawowe kroki :)
    A co do moich pasji, to kiedyś uwielbiałam robię grafię komputerową. Mogłam robić ją codziennie, nie wiem, co się teraz stało, że robię ją bardzo rzadko :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że są osoby, które lubią jeszcze te latynoskie tańce towarzyskie :D a co do innych pasji, to często jednak brakuje nam czasu na rozwijanie ich i pewnie dlatego teraz robisz to rzadziej. Życzę Ci, żebyś wróciła do swojej pasji na pełen etat! :)

      Usuń
  5. Ogólnie masz świetne pasje! Zgaduję, że zajmują mnóstwo czasu! Najbardziej podobają mi się te tańce, mogłyby nieźle relaksować, pozwalać zapomnieć o trudach dnia codziennego :) No i zazdroszczę Ci znajomości aż tylu języków! Ja nawet do jednego nie umiem się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo również uczyłam się rosyjskiego, angielskiego i niemieckiego. Piękne dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Doodle to niesamowita sprawa, ja osobiście nie umiem tak robić, bo mam dwie lewe ręce do rysowania... (a próbowałam już chyba z tysiąc razy i nigdy nie wychodzi xD nadaję się do rysowania tylko patyczaków xDD), ale moja przyjaciółka :o Ona ogólnie świetnie rysuje i uwielbiam jej doodle :D
    Jejku, łacina <3 Bardzo chcę się jej nauczyć, a od października będę miała taką możliwość, bo mam go na studiach! :D
    Tańce latynoskie są niebywale interesujące i mam ochotę się którego nauczyć xD Ale do tańca mam dwie lewe nogi... (ogólnie w sprawach muzycznych & artystycznych typu malowanie i rysowanie to jestem cienka xD) Także mogłoby być u mnie ciężko z nauczeniem się takiego tańca, jednak wychodzę też z założenia, że dla chcącego nic trudnego, więc może kiedyś xD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„To może wydarzyć się naprawdę” – wspominam „Blackout”

INFO: Ta „recenzja” rozpocznie moją serię postów dotyczących książek, które przeczytałam jakiś czas temu, a niedawno postanowiłam je sobie odświeżyć i przy okazji napisać o nich kilka słów. Jednak nie są one pisane „na świeżo”, od razu po przeczytaniu książki i moich pierwszych odczuciach.   Tytuł: „Blackout” Autor: Marc Elsberg Wydawnictwo: W.A.B. Rok wydania: 2015    Dzisiaj jedna z moich ulubionych powieści. Czytałam ją kilka razy i za każdym razem podoba mi się tak samo. Ale najpierw fabuła. Rozpoczynamy w Mediolanie, gdzie poznajemy Piero Manzano – bardzo zdolnego informatyka, całkiem nieźle znającego się na technikach hakowania. Jest on naszym głównym bohaterem, który już na pierwszej stronie powieści zostaje ranny w wypadku samochodowym. Nie jest to jednak zwykły wypadek spowodowany wyłączeniem świateł na drodze – to początek braku elektryczności, która z czasem rozprzestrzeni się na ogromny obszar świata, a Europa pogrąży się w ciemności. Brak prądu ciągnie

Nadludzkie geny - kilka słów o "Helisie"

Tytuł: „Helisa” Autor: Marc Elsberg Wydawnictwo: W.A.B. Rok wydania: 2017   Brawa! Brawa dla Marca Elsberga! Ten autor po raz kolejny stworzył bardzo dobrą powieść. Może nie jest tak doba jak „Blackout”, ale zdecydowanie trzyma się na wysokim poziomie.   „Helisa” rozpoczyna się w momencie nagłej i niespodziewanej śmierci sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych, którą obserwujemy z perspektywy Jessici – jego współpracownicy. Wraz z grupą ludzi będzie musiała znaleźć przyczynę i sprawcę śmierci, ponieważ nie był to zgon z przyczyn naturalnych. W międzyczasie zostajemy zaznajomieni z obecną sytuacją gospodarki roślin uprawnych na świecie i ich niezwykłą odpornością. Jednak największą uwagę skupiamy na Helen i Gregu. To zwykłe małżeństwo starające się o dziecko. Ich jedynym marzeniem jest, żeby urodziło się całe i zdrowe. Sytuacja zmienia się, kiedy dostają możliwość zaprojektowania sobie dziecka. Wtedy pojawiają się wątpliwości. Zastanówcie się przez chwilę, co byście zr